Jestem niemożliwa. 
Tak się zarzekałam, że teraz już nie zniknę na tak długo i co z tego wyszło? Przychodzą mi do głowy raczej samo mało pochlebne słowa, więc może nie napiszę nic. 
Kolejnego rozdziału (szóstego dopiero! w takim tempie to opowiadanie zajęłoby mi kolejne kilka lat! ^^) mam dokładnie dwie strony... dwie strony! Szczerze to wam powiem, że nawet nie pamiętam kiedy te dwie strony napisałam, nie pamiętałam, że w ogóle je pisałam dopóki kilka minut temu nie zajrzałam do pliku z Moments Magiques. 
Nie otwierałam tego dokumentu chyba kilka miesięcy.
Ta historia ma całe dwadzieścia osiem stron (plus - uwaga! - czterdzieści siedem stron, mniejszych lub większych scenek, które miały mieć miejsce w późniejszym czasie) i nie wiem co z nią dalej będzie. Marzyłam, żeby ją skończyć, wyszło jak wyszło. Cała ja.
Nawet nie wiem co mnie tchnęło, żeby tu coś napisać. Robię chyba coraz dziwniejsze rzeczy zamiast się uczyć (a matura coraz bliżej ^^). W każdym razie nie wiem, naprawdę nie wiem czy przeczytacie jeszcze o Suzie Abrams, albo czy przeczytacie jakiś inny nędzny twór Izulkowej... być może. Nie mówię nie, bo wiem, że ja i moja wyobraźnia jesteśmy nieobliczalne... 
Chciałam wam tylko podziękować. Wam wszystkim. Tym którzy czytali, nawet jeśli nie komentowali. Ale szczególnie megalomance, Ridzie, MsIssy, Miss_V i highwaytohell (Szczególnie tobie! Bo wspaniałomyślnie podjęłaś się zostania moją betą, a potem ja nie odpisałam. Dziękuje ci, to naprawdę wiele dla mnie znaczyło nawet jeśli tego nie okazałam! :*), ale także wszystkim innym, którzy byli tu kiedykolwiek. Kocham was wszystkich, naprawdę. Ja zawalałam wiele razy, a wy nigdy mnie nie zawiedliście, byliście ze mną przez ten cały czas i dla was, dla takich cudownych czytelników warto było założyć tego bloga. 
Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. ;)
Pozdrawiam was ciepło ;*
Izulkowa